Following on from 2006’s Fur And Gold, and 2009’s Two Suns, both of which were Mercury Prize nominated, innovator of British music, Natasha Khan has made an expectedly triumphant return with Bat For Lashes’ third album The Haunted Man. Disenchanted and uninspired after the breakdown of her relationship and the end of touring Two Suns, the album is the result of a quest to once again Not only is it a startling and powerful image, but it instantly casts away the trademark hippy-ish visuals that normally adorn Bat For Lashes artwork. The cover art also works as a perfect introduction to The Haunted Man, with the sparse sounds and Khan’s beautifully understated vocal on opening track Lilies capturing the same feelings of Find many great new & used options and get the best deals for Bat For Lashes - Haunted Man - CD - NEW at the best online prices at eBay! BAT FOR LASHES songs and albums, peak chart positions, career stats, week-by-week chart runs and latest news. THE HAUNTED MAN BAT FOR LASHES. Peak: 6, Weeks: 9; 1 4. J u l. 2 0 1 6. THE BRIDE Check out All Your Gold, the new single taken from Bat For Lashes' upcoming album The Haunted Man. Out now. (US and Canada released 10/22) For further pre-or Fur and Gold is the debut album by Bat For Lashes, released on 11 September 2006 through Echo. It was re-released in 2007 by Parlophone. The album revolves around the dream world, anthropomorphized animals, wizards, lost love and souls. Recorded in one month in London and Brighton, Natasha co-produced the album with David Kosten (Faultline). Recurrent themes of natural forces and animal 3XM1. 1. Lilies 2. All Your Gold 3. Horses Of The Sun 4. Oh Yeah 5. Laura 6. Winter Fields 7. The Haunted Man 8. Marilyn 9. A Wall 10. Rest Your Head 11. Deep Sea Diver 33-letnia Natasha Khan, ukrywająca się pod pseudonimem Bat For Lashes, jest brytyjską artystką mającą na swoim koncie dwa albumy. Natasha już od dziecka wykazywała zamiłowanie do muzyki. Oprócz tego, że doskonale śpiewa, potrafi grać na fortepianie, gitarze i harfie. Jej debiut "Fur And Gold" z 2006 roku spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem, a kolejnym "Two Suns" tylko umocniła swoją pozycję - został on wysoko oceniony, od tamtej pory Natasha stała się cenioną artystką, o której pochlebnie wypowiadają się takie muzyczne osobistości jak Ringo Starr czy Thom Yorke. Tym bardziej jej następne dzieło było jednym z najbardziej oczekiwanych albumów tego roku - pora przyjrzeć się temu trwającemu pięćdziesiąt minut wydawnictwu. Trzecie dzieło wokalistki wydane nakładem Parlophone zatytułowane zostało "The Haunted Man" i jest mieszanką popu (miks dream popu, indie popu i baroque popu) z art rockiem, alternatywą, folkiem i oczywiście elektroniką. Przed sesjami nagraniowymi wokalistka skarżyła się na brak natchnienia i inspiracji, przez co nie potrafiła rozpocząć nagrywania trzeciej płyty. Gdy już zdecydowała się, by wejść do studia, zaprosiła kilku gości do współpracy. Jej pomocnikami byli: producent Dan Carey (znany ze współpracy z czy Hot Chip), Rob Ellis i David Kosten. Poprzednie albumy Brytyjki zachwycały nie tylko brzmieniem, ale i pod względem wokalnym. Emocjonalne wykonania artystki, jej pełne ekspresji wykonania i zaskakujące interpretacje znalazły wielu zwolenników. Warto wspomnieć także o bogatych aranżacjach jej utworów - niemal każda kompozycja z poprzednich krążków została napisana i wyprodukowana z wielkim rozmachem, zachwycała wręcz barokowym klimatem oraz tworzyła specyficzny, baśniowy nastrój. Utwory doskonale ukazywały wrażliwość muzyczną Brytyjki, porównywano ją do takich artystek - gigantów jak Kate Bush czy Annie Lennox. Jak sprawa podkładu prezentuje się na nowej płycie Bat For Lashes? Zdecydowanie jest to dzieło bardziej wyciszone - mniej tutaj zaskakujących dźwięków, warstwa muzyczna jest bardziej oszczędna, brakuje w nowych piosenkach dawniejszego przepychu. Można powiedzieć, że okładka dokładnie obrazuje zawartość płyty - widać na niej nagą Natashę niosącą na plecach również obnażonego mężczyznę, o czym sama mówiła: "Chciałam tym zdjęciem złożyć hołd dla wszystkich wokalistek w typie Patti Smith, surowych i uczciwych. Dlatego nie mam na sobie żadnego ubrania i makijażu. To tylko ja i mój nawiedzony facet". Melodie na "The Haunted Man" mimo, iż są bardziej surowe, to z każdym przesłuchaniem dostrzega się w nich nowe dźwięki i ciekawe formy, więc warto dać temu albumowi szansę i nie rezygnować z jego powtórnego przesłuchania. Zmiany w brzmieniu wokalistki ukazał już pierwszy singiel o tytule "Laura". Jest to prosta ballada z grą fortepianu w tle i wybijającym się na pierwszy plan intrygującym wokalem Natashy. Nie da się nie zauważyć, że ten track bardzo różni się od jej dawnych przebojów, lecz nie ujmuje mu to zupełnie uroku. Powiedziałabym nawet, iż stanowi on jeden z mocniejszych punktów na krążku. Drugim singlem został utwór "All Your Gold", w którym słychać echo dawnych utworów Brytyjki. Jednak "The Haunted Man" nie posiada już tej magii, znanej z dwóch pierwszych płyt. Wokalistka postawiła przede wszystkim na prostotę i klasyczne kompozycje. Dało to przyzwoity efekt, jednak miłośnicy jej muzyki poczują się zawiedzeni z powodu mało zaskakujących utworów. Spośród całej jedenastki mogę z pewnością polecić "Oh Yeah" zawierające w sobie elementy elektroniki. Zdecydowanie jest to kolejny numer podnoszący ocenę całości. Syntetyzatory znalazły swoje miejsce również w openerze "Lilies" czy dynamicznym i wyrazistym "Marilyn". "Rest Your Head" to świetny materiał na singla, a melodia kojarzy mi się z brzmieniem płyty "Hound Of Love" Kate Bush. W "Horses Of The Sun" wokalistka daje popis swoich wokalnych możliwości. Ciekawy patent Natasha zastosowała w tytułowym "The Haunted Man", gdzie w pewnym momencie słychać męski chór, który przypomina maszerujących i śpiewających żołnierzy. Są jednak utwory, które nie zapadają w pamięć. Po ich przesłuchaniu ciężko przypomnieć sobie melodię - tak sprawa ma się w przypadku "Deep Sea Diver" czy "Winter Fields". Zapoznać się z nimi można, ale by nie popsuć sobie dobrego obrazu całości, można sobie te tracki podarować. Niby wszystko tutaj gra. Płyta zawiera ciekawe utwory nagrane z pomysłem, jest zachowany intrygujący klimat, Natasha wokalnie jak zwykle nie zawodzi. Ale brakuje na krążku czegoś, co znajdowało się na poprzednich wydawnictwach. No właśnie, czego? Magii, nieprzewidywalności, bogatych aranżacji? Być może. A może brak tego "czegoś" wynika z nieobecności inspiracji i natchnienia? Brytyjka nagrywając "Fur And Gold" i "Two Suns"postawiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę, której moim zdaniem nie udało jej się teraz przeskoczyć. Mimo wszystko na "The Haunted Man" jest kilka naprawdę dobrych utworów, do których wrócę w przyszłości. Ocena: 7/10 Natasha Khan szturmem podbiła brytyjski rynek muzyczny. Dwie płyty wydane przez nią pod enigmatycznym szyldem Bat For Lashes zachwyciły krytykę i fanów. Wszystkich urzekł przede wszystkim głęboko emocjonalny sposób interpretacji młodej wokalistki, zgrabnie pożeniony z bogatymi aranżacjami o barokowym tonie. Porównywano ją do Kate Bush, Annie Lennox czy Siouxsie Sioux. Nie obyło się więc bez prestiżowych nominacji i nagród - dzięki którym odbyła wspólną trasę z Coldplay po Ameryce, nagrała z Beckiem piosenkę do "Zmierzchu" i wykonała "Strangelove" Depeche Mode na potrzeby reklamy firmy Gucci. To wszystko sprawiło, że apetyty na trzeci album Bat For Lashes rosły z miesiąca na miesiąc. Kiedy jednak opublikowano okładkę krążka - wszystkich zaskoczyło śmiałe zdjęcie nagiej Natashy... targającej na plecach również rozebranego do rosołu mężczyznę. "Chciałam tym zdjęciem złożyć hołd dla wszystkich wokalistek w typie Patti Smith, surowych i uczciwych. Dlatego nie mam na sobie żadnego ubrania i makijażu. To tylko ja i mój nawiedzony facet" - tłumaczyła. Okładka idealnie koresponduje z muzyczną zawartością płyty. Tym razem brytyjska wokalistka stawia na bardziej oszczędną wersję swej muzyki. Już zwiastujący album singiel "Laura" obwieszczał tę zmianę - bo to skromna ballada na głos i fortepian, którą napisał dla Khan autor "Video Games" Lany Del Rey - Justin Parker. Aranżacje pozostałych kompozycji nie są już tak skromne - aczkolwiek zdecydowanie pozbawione dawniejszego przepychu. Większość ich konstrukcji opiera się na pomysłowym kontraście. Z jednej strony mamy tu elektroniczne rytmy o lekko podłamanym metrum i subtelne smagnięcia klawiszy, a z drugiej - orkiestrowe dźwięki pianina i smyczków ("Lilies" czy "All Your Gold"). Pomiędzy tym dźwiękami lokuje się wokal Natashy - wyrazisty, mocno uczuciowy, balansujący między zmysłowym szeptem a wyrazistą ekspresją. Czasem słychać w nim echa wspomnianych gwiazd - choćby Siouxsie w gotyckim "Horses Of The Sun", Kate Bush w marszowym "The Haunted Man" czy Björk w syntetycznym "Winter Fields". Raz piosenkarka tworzy posępny nastrój, sięgając do smolistego trip-hopu ("Oh Yeah"), a kiedy indziej - opowiada muzyczną bajkę rozpisaną na dubstepowe bity i symfoniczne melodie ("Marilyn") lub zgrabnie odwołuje się do tanecznego synth-popu o nowofalowym sznycie (urokliwe "A Wall" i "Rest Your Head"). Wszystko to chodzi jak w szwajcarskim zegarku. Nowe piosenki Bat For Lashes brzmią nowocześniej, mają bardziej wyraziste melodie, ale nadal tworzą oniryczny klimat psychodelicznego rozmarzenia, tym razem jednak bez uciekania się po oldskulowe rekwizyty muzyczne. Niektórzy brytyjscy krytycy kręcą nosem nad nowym obliczem piosenek Khan. My wiemy jednak swoje - prostota zawsze służy muzyce. Tak jest i tym razem. Rok nagrania: 2022 Gatunek muzyki: Rock Wykonawca: Rammstein Rok nagrania: 2022 Wykonawca: Camila Cabello Rok nagrania: 2018 Wykonawca: Teresa Werner Rok nagrania: 2018 Gatunek muzyki: Pop, Rock Gatunek muzyki: Pop Gatunek muzyki: Pop, Rock, Dance i disco Wykonawca: Pink Floyd Wykonawca: Taco Hemingway Rok nagrania: 2018 Wykonawca: Rammstein Wytwórnia: Universal Music Polska Rok nagrania: 2022 Gatunek muzyki: Filmowa Gatunek muzyki: Alternatywna, Metal, Pop, Rock Wykonawca: Mariah Carey Rok nagrania: 2015 Gatunek muzyki: Metal, Pop Wykonawca: Porcupine Tree Rok nagrania: 2022 Wykonawca: Don Wasyl & Cygańskie Gwiazdy Rok nagrania: 2018 Wykonawca: Bożena i Mirosław Szołtysek Rok nagrania: 2020 Wykonawca: Imagine Dragons Wykonawca: Klaus Schulze Rok nagrania: 2022 Rok nagrania: 2021 Wykonawca: Ralph Kaminski Rok nagrania: 2019 Gatunek muzyki: Rock Wykonawca: Mrozu Gatunek muzyki: Pop, Rock Wykonawca: Pink Floyd Wytwórnia: EMI Rok nagrania: 2011 Gatunek muzyki: Dance i disco, Kabaret i musical, Poezja śpiewana, Pop Gatunek muzyki: Etniczna, Filmowa, Pop Wykonawca: Kwiat Jabłoni Rok nagrania: 2020 [xrr rating= there are differences between The Haunted Man and Natasha Khan’s past efforts under the Bat for Lashes moniker, they’re minor. No significant adjustments to the basic sound over 2009’s Two Suns and debut Fur and Gold were made. The Kate Bush comparisons hold. Powerful opener “Lilies” and standout “Winter Fields” display the same vocal aplomb and dazzling melds of disparate stylistic touches equal to career highlights “Glass” and “Prescilla.” Early ear candy “All Your Gold” skips along with a simple rhythm but, like “Rest Your Head,” inflates by its close, echoing a common, dramatic character of the Bat for Lashes aesthetic. “A Wall” is lively and electro-infused, swamped by bubbling lights in a revolving synth line and goopy textures. After Khan takes a few bold optimist stances (“Where you see a wall/ I see a door”) and wryly declares, “Inside his mouth I lick the scars,” vocals bounce in from the background and flood a fleeting outro. But where her 2006 debut’s rough hewn minimalism and Two Suns’ polished bombast played up the distinct character of each track, The Haunted Man is more streamlined. Tidy hooks leak out sugary textures. The songs’ pop conventions, having shed some of the stylistic mélange layered on them previously, are more prominent. Or would be, as a murk permeates the album and much of it moves at a relaxed pace. Even the stunning “Winter Fields,” save for high-flying strings and Khan’s equally soaring vocal turn, meanders. Khan wrings every ounce of pathos from already emotionally charged lines such as, “Under the stairs taps the metronome/ The diver suit that we’ve all outgrown/ I need to get to where the wild things roam” and slung low woodwinds and timpani are lent the accent of an owl’s cry. The additional detail of a slow breath cycle beating deep in the mix might be a seemingly bold choice, but it occurs against a backdrop more modulated than the polarization of prior outings. Often Khan’s music paints landscapes of symbols and archetypes, celestial bodies, doppelgangers, dreams, horses, deserts, haunted men and a “Travelling Woman.” Khan not one to scrap a working formula, The Haunted Man also employs these recurrent motifs but manages to lend them a thematic freshness. Navigating the narrow straits and shallows of this man’s insides, she finds names (“Laura,” Marilyn”) inscribed on the walls of internal organs like cave paintings. Getting under the skin of her subjects, Khan’s lyrics shine a light on ex lovers and former identities drifting through the verses of each track, adopting some (“Holding you I’m touching a star/ Turning into a Marilyn/ Leaning out of your big car”) and lamenting others’ avarice (“I let him take all my gold/ And hurt me so bad/ Now for you, I have nothing left.” With each turn, her spectral contralto breathes life into them. Less positively, the indomitable grooves carved out on Fur and Gold and “Daniel” are noticeably absent from the record, an extension of the difficulty that plagued Two Suns’ second half. This leaves The Haunted Man’s back end (particularly the title track and “Deep Sea Diver”) feeling similarly unmoored, its direction muddled. The lethargic “Laura” only exacerbates this, trading on the swaying physicality of “Oh Yeah” for flat arrangements. The lead single suffers in the hands of Justin Parker, known primarily for having produced Lana Del Rey’s “Video Games.” This contribution is strongly reminiscent of the latter, drab horns languishing deep in the folds of the mix, Parker’s ear for buoying strong pop songwriting so, well, so YouTube. And the location of “Laura” in the dead center of the record provides more of a drag than the lift needed, something standouts “Winter Fields” and “Marilyn” accomplish after it. The slow piano dirges of the variety Lia Ices’ classical palette uplift Khan’s subdued approach make roll around in the dirt, like ceaseless revisits of her previous “Sad Eyes.” Elsewhere The Haunted Man can come off overwrought (“Deep Sea Diver,” “Horses of the Sun”), and a few tracks might have found better homes on an EP, rarities comp or, with a fresh take, a later LP. As of late the English music press has piled on Khan over her supposed kookiness. “Kooky” being, in the view of a critic employing it against her, “one of the most dispiriting adjectives in the English language.” In several reviews her spacey, hippy demeanor has been belabored and dissected. The Haunted Man’s Ryan Mcginley-shot album art, recreating another provocative work of the photographer’s, has been similarly examined under the microscope. As always, however, the primary focus on a Bat for Lashes record is the music: dynamic, dark, sensual, labyrinthine. Worlds wholly the creation of Natasha Khan. It may not match the theater of her first two albums, but The Haunted Man is certainly more cohesive and shows Khan shoring up already considerable skills. Płyta “The Sun” z 2009 roku niespodziewanie uczyniła z Natashy Khan międzynarodową gwiazdę, co w kontekście art rockowej zawartości wydawnictwa było rzeczą niezwykłą. Zainteresowanie legitymującą się pseudonimem Bat For Lashes artystką podtrzymał wydany trzy lata później krążek “The Haunted Man”. Mniejsze przywiązanie do płyty czuła za to sama wokalistka, której oporniej szło nagrywanie prostszych, nastawionych (zgodnie z oczekiwaniami wytwórni) na komercyjny sukces piosenek. Radość z tworzenia odnalazła przy okazji kompletowania “The Bride” – taki paradoks, bo płyta zdecydowanie do wesołych nie należy. Ślub jest ponoć najpiękniejszym i najszczęśliwszym dniem w życiu kobiety. Panna młoda, w którą wciela się Bat For Lashes na albumie “The Bride”, dzień ten zapamiętała zgoła inaczej. Jej ukochany w drodze na miejsce uroczystości jest ofiarą drogowego wypadku. Na jej bólu, żalu i próbach poradzenia sobie z żałobą oparty jest cały koncept wydawnictwa. Natasha wybiera się samotnie w podróż poślubną, chcąc odnaleźć w sobie siłę na zmierzenie się z okrutnym losem. A to wszystko przy dźwiękach alt popu. Wokalistka nie zaczyna od trzęsienia ziemi. Zanim dowiadujemy się, co wydarzyło się panu młodemu, Bat For Lashes serwuje dwie wprowadzające kompozycje. W przenikliwym, minimalistycznym “I Do” panna młoda nie może doczekać się ślubu, śpiewając tomorrow you will take me for your bride and know that the grey skies will blow away. Sporo jednak w jej głosie dziwnego smutku. Być może kobieta rozmawiała już w ukochanym, który w stopniującym napięcie, ciemnym “Joe’s Dream” zwierza się jej ze swoich nocnych koszmarów (said he dreamt of God’s search light). Muzycznie słabszym utworem jest wzbogacone elektronicznymi bitami “In God’s House”, w którym to złe przeczucia z poprzedniego kawałka urzeczywistniają się. Jeśli jeszcze nie dowierzacie, co się wydarzyło, wątpliwości rozwiewa moja ulubiona pozycja na albumie – niepokojące, dopełnione delikatnymi chórkami “Honeymooning Alone”, które rozpoczyna się odgłosami samochodowego wypadku. Do kompozycji, które najbardziej przypadły mi do gustu, należą również takie utwory jak “Sunday Love”, “Never Forgive the Angels”, “Close Encounters” oraz “If I Knew”. Pierwsza z piosenek stawia na żywsze brzmienie i wibrujące taneczne bity, którym towarzyszą wysokie wokalizy Bat For Lashes. Na przeciwnym biegunie leży “Never Forgive the Angels”, które zaaranżowane zostało niemalże na bluesową, mroczną modłę. Cichą propozycją jest filmowe “Close Encounters”. Klasyczniej brzmi skromne “If I Knew”, które mimo swojej prostoty ma w sobie coś magicznego. Z pozostałych nagrań najbardziej uwagę przyciąga przegadane, mrożące krew w żyłach “Widow’s Peak”. Warto także sięgnąć po melancholijną piosenkę drogi “Land’s End” oraz senne, wyciszające “Clouds”, w którym bohaterka opowieści Natashy zdaje się odnajdywać wewnętrzny spokój. Bat For Lashes porwała się na zadanie ciężkie i bardzo ambitne. Napisanie koncepcyjnej płyty nie jest w końcu rzeczą prostą. Samo wymyślenie historii wymaga sporego wysiłku. Lubię mówić, że takie albumy są jak osobliwe audiobooki. W “The Bride” sama historia robi lepsze wrażeni aniżeli aranżacje czy wokale Natashy Kahn, przy czym dodać trzeba, że one same są na wysokim poziomie. Nawet jeśli końcówka wydawnictwa nie wypada tak okazale jak jego początek. I chociaż płyta ma lepsze lub gorsze momenty, nie wypada słuchać jej inaczej niż w całości. Jest smutno, ale pokrzepiająco. Warto: Honeymooning Alone & Never Forgive the Angels

bat for lashes the haunted man recenzja